To pozwoliło mi przetrwać początki macierzyństwa


parenting / niedziela, 28 kwietnia, 2019

Bałagan

Wykreśliłam to słowo na długie dni, być może tygodnie. Sprzątaliśmy z mężem tylko z nudów. Raczej ogarnialiśmy. Dziecko się na nas nie obraziło. Z rodziny też się nie wypisał. Szczerze mówiąc, gówno go to obchodziło. Dlatego Ty też pozwól sobie na luz i delikatny bałagan. Jeśli masz taką możliwość – korzystaj z gotowych obiadków od mamusi i teściowej. Zmobilizuj męża, żeby coś lekkiego ugotował. Nawet niech to będzie kasza z warzywami. U nas to było danie popisowe M. Przez długi czas było to też jedyne danie, jakie serwował mój mąż. Naprawdę! Potem rozwinęliśmy się oboje.


Dzieci to mistrzowie gombrowiczowskiego upupiania. Czytałaś już list? Tak chyba mogę nazwać swój ostatni wywód. Polecam od tego zacząć. Jeśli nie, zapraszam tutaj: Weź to sposobem: (Nie)miodowy Miesiąc Macierzyński  Znajdziesz tam kilka przemyśleń dotyczących początków macierzyństwa. Takich początków, początków. Wiem, że każda z nas przeżywa to inaczej. Ja pamiętam, że pierwszy miesiąc był dla mnie wielkim zaskoczeniem i rozczarowaniem. Ktoś mnie oszukał. Byłam naiwna. Wydawało mi się, że po 9 miesiącach ciąży w końcu jakoś mi ulży, bo – będę widzieć swoje stopy, będę mogła sama zawiązać buty. Że już pierwszego dnia wybiegnę po schodach do swojego mieszkania. Będę mogła iść do sklepu sama, bez zastanawiania, czy się dotoczę i nie spuchną mi przy okazji stopy. Tak się nie stało. Życie uczy cały czas. Ja swoją lekcję pokory odebrałam. Wbrew pozorom to pozwoliło i nadal pozwala mi docenić wszystko to, co się wokół mnie dzieje!  

Dla każdej mamy

Z tej okazji postanowiłam przypomnieć sobie kilka rzeczy, które pomogły mi przetrwać pierwszy miesiąc macierzyństwa. Potem dotarło do mnie, że wszyscy dookoła wiedzą jeszcze mniej niż ja (chociaż chętnie radami się dzielą) i jakoś to poleciało. Generalnie nie zjadłam rozumów. Postanowiłam bardziej zaufać swojemu instynktowi. Poniżej lista 7 totalnie subiektywnych rzeczy, które zmieniły moje patrzenie na macierzyństwo – pomogły mi je zrozumieć i docenić.

1.Podcasty i webinary
Podcasty to nagrania audio a webinary to po prostu internetowe wykłady. Obie te propozycje są pewną formą przekazywania wiedzy i doświadczenia. Początki matkowania to dla mnie też początek odkrywania możliwości i zasobów internetu. Gdzieś tam wiedziałam, że dzieją się ciekawe i wartościowe rzeczy. Jednak wtedy znalazłam czas na to, by się temu poświęcić. Nie musiałam szukać wolnej godziny na zdobywanie wiedzy, nowych doświadczeń i patrzenia na świat. Z czasem po prostu doszłam do wniosku, że za dużo od siebie wymagam. Nie mogę być dobra w każdej dziedzinie życia. To nie jest tak, że masz czas na wszystko. Prawda jest taka, że cały czas byłam zajęta, ale podcasty leciały sobie w tle – a ja zawsze mogłam wyłowić dla siebie chociażby jedno zdanie. Webinary – chociaż często odbywały się w porze karmienia albo kąpania, to na drugi dzień na mojej skrzynce pocztowej czekała powtórka. I jeśli całym sercem, obiema rękami i nogami mogę i chcę polecić – uważam, że każda kobieta powinna znać Panią Swojego Czasu!

Warto poszukać podcastów i webinarów o tematyce, która naprawdę nas interesuje.

2. Książki i artykuły o minimalizmie
Dla mnie to przede wszystkim drogowskazy o cieszeniu się tym, co tu i teraz. Trochę też o braniu codzienności i rzeczywistości takiej jaką jest. I tę codzienność też zamieszczałam na instagramie. Zaczęło się od tego, żeby szukać ciekawych rzeczy podczas wspólnych spacerów. Ostatnio osiadłam na lędźwiach to i tych spacerowych momentów jakby mniej. Wiem, że to przejściowe. W chwili obecnej uznaję, że po prostu zbieram siły. Jeśli chodzi o minimalizm i dostrzeganie rzeczy zwykłych, prostych – zapraszam też do wpisu o tym, jak robię porządek w głowie. Sposób na wiosenne porządki

3. Będzie #katolsko
Skoro w perspektywie miałam bardzo długie karmienia to postanowiłam jakoś wygodnie zagospodarować sobie czas na kanapie. Wiedziałam, że potrzebuję wyciszenia. To była moja medytacja – mój zwrot ku duchowości. Podjęłam się wtedy drugiej w życiu Pompejanki. Jeśli ktoś nie wie, o czym mowa – odsyłam do instrukcji obsługi o. Adama Szustaka. Modlitwa trwa długo, ale jeśli człowiek się wkręci to naprawdę – jest to mega dzieło. Sam fakt, że pomogła mi przeżyć ten czas był dla mnie wielkim cudem.

4.Mama wraca do pracy
Na macierzyńskim świat się nie kończy. Co więcej, podobno macierzyństwo jest też dla matek. To odkrywcze dla mnie sformułowanie znalazłam w książce Adeli Prochyry Mama wraca do pracy. To zbiór artykułów – historii matek, które muszą (i chcą) dzielić macierzyństwo z pracą. Wiele z nas chce, ale niewiele wie, jak się do tego zabrać. Wiele z nas odpuszcza, poświęca się dzieciom. Tracimy wiarę w siebie myśląc, że na rynku pracy nie ma już dla nas miejsca. Nikt nie czeka. A tu proszę! Są jakieś opcje – bardzo konkretne. Jednocześnie nikt nie wmawia Ci, że będzie łatwo, dziecko to nie ograniczenie, a wszyscy chętnie Ci pomogą. Prawda jest taka, że w pewnym momencie zostajesz z tym sama. Musisz to ogarnąć. Warto się zainspirować.

5.Blogi parentingowe i lifestylowe
Internety to bardzo specyficzne miejsce. Ale dobrze, bo w takim razie ludzie tak specyficzni jak ja mogą się tutaj odnaleźć. Mówiąc poważnie tutaj właśnie działa wiele inspirujących i wartościowych osób. Takie, które mają poczucie humoru, ale też coś mądrego do powiedzenia. Czujesz, że nie wciskają Ci kitów, ani idealnego świata. Mam wiele takich blogów – w zależności od dziedziny, która zgłębiam. Jeśli chodzi o macierzyństwo i moje bytowanie w tym czasie, to mogę polecić te cztery:

6. Audiobooki
Żeby dać odpocząć umysłowi, zrelaksować się – po prostu dla odmóżdżenia – warto szukać lekkich powieści do słuchania. To potrafi odprężyć. Z pomocą przyszło storytel.pl Uwielbiam biografie. Zastanawiałam się, czy dam radę ogarnąć, czy rzeczywiście będę w stanie słuchać audiobooków. Byłam sceptycznie nastawiona, aż do momentu, kiedy wysłuchałam biografii Anny Przybylskiej. Po prostu wycisnęła ze mnie morze łez. Byłam pewna, że słowo czytane do mnie dotarło! Warto spróbować, tym bardziej, że platforma oferuje możliwość bezpłatnego korzystania przez dwa tygodnie.

7. Filmy i seriale
Nie wróżę sobie trwałego związku z serialami. Możliwe, że nie trafiłam na taki, który by mnie na maksa wciągnął. Jeśli się to zmieni to na pewno Was o tym poinformuję! Ale od czasu do czasu lubię obejrzeć dobre filmy. Siedząc z dzieckiem w domu można nawet zrobić to rano. Nic nie stoi na przeszkodzie. W zasadzie to był też taki czas dla nas. Mocno się przytulaliśmy, dzieciątko zasypiało a ja mogłam oglądać. Miałam oczywiście pod ręką kawę, przekąskę i wodę. Dało się przeżyć. Dawno nie zapadły mi w pamięć tak bardzo słowa z filmu Moje wielkie greckie wesele 2. Do Touli zwróciła się ciotka: Pamiętaj, zanim zostałaś mamą – byłaś dziewczyną!

Drogie mamy

Teraz tak myślę, że w tym wszystkim nie chodziło wcale o to, żebym to ja wytrzymała. Ale żeby to ten mały człowiek wytrzymał ze mną. Wtedy kiedy najbardziej marudzę, czuję się samotna i nie doceniam kilkunastominutowych drzemek. Znam przecież swoje potrzeby, chociaż czasem sama nie wiem czego chcę. Prawda jest taka, że jeżeli nie zadbam o siebie – to już zawsze będę sfrustrowaną babą. Na taki scenariusz się nie zgadzam. Dla moich najbliższych też bym tego nie chciała.

PS. Drogie mamy, nie przejmujcie się! Pierwszy miesiąc (umownie miesiąc) w końcu mija. Dziecko ogarnia dnie i noce. Jakoś się to zaczyna regulować. Przychodzą kolejne miesiące. Potem jest tylko gorzej, ale kocha się mocniej! Przychodzi też taki moment, że uświadamiasz sobie, że to najpiękniejsze, co Cię w życiu spotkało.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *