Wszystkiego się uczysz
Dla mnie nie od razu było oczywiste, że będę karmić piersią. Tego też musiałam się nauczyć. Podobnie jak miliona innych rzeczy. W jednym czasie, tak dla utrudnienia. Całą ciążę zastanawiasz się jak to będzie. Widzisz to przez mgłę. Wiesz na ten temat prawie wszystko. Ale to jak ćwiczenie na fantomie. Czujesz, że w prawdziwym życiu po prostu spanikujesz. Spokojnie. Gdy rodzi się dziecko, nie ma już tyle czasu na myślenie. Trzeba działać i jakoś to potem idzie.
Kryzys przychodzi na drugi dzień
Bolą Cię już brodawki. Dalej nie umiesz przystawić malca do piersi. Położna niby mówi, że dobrze. Masz najlepszą poduszkę do karmienia. Nieraz ratowała Ci życie. Masz wszystko. (Nawet ból dupy. Taki prawdziwy.) Tak bardzo się do tego przygotowałaś. On przecież miał już sam to ogarnąć. Ale coś dalej nie styka. Zarzekasz się, że nie będziesz już dłużej karmić. Bolało wszystko. Chciałabyś chwilę odpocząć. A tu ktoś się domaga. I jakoś tak płakało się samo. Z niczego. To są takie emocje i przeżycia, że chyba ciężko je nawet opisać. Tyle sprzeczności w jednym czasie.
Dzisiaj wspominam to z uśmiechem. Z perspektywy czasu człowiek wie, że po kilku dniach jest już naprawdę spoko. Po tygodniu nie pamiętasz, że był jakiś problem. Akurat my mieliśmy tyle szczęścia. Diabeł tkwi w tym, że przy pierwszym dziecku nie masz jeszcze perspektywy. Bo wszystko dopiero przed Tobą. I jasne, że nie cały czas było sielankowo. To jednak 16 miesięcy. Dzień w dzień. Z różnymi kaprysami dzieciaka. Z różnym nastrojami. Ze wszystkimi dobrymi radami bardziej doświadczonych. I tych niedoświadczonych. Ochy i achy! Wszystkie te spojrzenia, kiedy sięgasz po czekoladę, kawę lub – nie daj Boże – cebulę! Najlepiej to smaruj sobie kanapeczkę grubo masłem. Bo on też sobie wtedy masełko pociągnie. A wtedy kupa wychodzi gładko. I te smaczne żarciki, że skoro mama karmiąca jest wśród nas to mleko do kawy mamy zawsze. W ryja też jest zawsze. Wystarczy poprosić.
Wiesz, co jest dobre
Pomijając wszystkie negatywne skojarzenia. Żenujące sytuacje, emocjonalność, zaciskanie szczęki przez dziecię to wszystko naprawdę można przeżyć. Ważny jest cel. I prawdziwe motywacje. Ja bardzo się cieszę, że dane nam było podążać tą właśnie Mleczną Drogą. Wytworzyła się między nami więź. Prawdziwa nić porozumienia. Ale wydaje mi się, że to też ze względu na czas, który ze sobą wtedy spędziliśmy. Te trudne momenty, w których byliśmy razem. Ale żeby było jasne! Karmienie piersią i karmienie mlekiem modyfikowanym to po prostu karmienie. Bliskość buduje się codziennie. Na wiele różnych sposobów. Karmienie to jedynie składowa przygody zwanej macierzyństwem. Muszę jednak przyznać, że w życiu nie doświadczyłam niczego piękniejszego niż rozanielone oczy dziecka karmionego piersią. A zaraz potem porozumiewawcze dziabnięcie. Żeby łatwiej Ci było matko wrócić do spraw codziennych.
Fajnym pomysłem na uchwycenie tego, czego razem dokonaliście. Czego Ty nauczyłaś dziecko, a dziecko Ciebie – jest sesja fotograficzna. Akcja zaproponowana przez Krainę Mlekiem i Miłością Płynącą. Wystarczy poszukać fotografa z okolic, który dołączył do akcji. Kontaktujecie się i dzięki temu powstaje pamiątka na całe życie. My swoją sesję zawdzięczamy mega zdolnej Izie. Oprócz profesjonalizmu i entuzjazmu bije od niej spokój i ciepło. To naprawdę osoba na właściwym miejscu. Zobaczcie zresztą sami. Naprawdę warto się odważyć i zrobić to dla siebie. Na pożegnanie, na podsumowanie pewnego etapu. Dla naprawdę miłych wspomnień.