Jak nie zostać poetą


Poezja PANY! / środa, 19 września, 2018

W moich zeszytach – częściej kalendarzach – marginesy zawsze zapełnione były luźnymi myślami. Niekończącymi się marzeniami. Komentarzami rzeczywistości. Żyjąc w wiecznym niedoczasie gubiłam istotnie powiązane ze sobą słowa. Jednak niosły ze sobą treść. Czasem udało się powtórzyć jednakowe lub podobnie brzmiące układy. Wszystko w zakończeniach wyrazów. Musiały jednak zajmować ustaloną pozycję w obrębie wersu. Mniej lub bardziej zgrabną. Częściej mniej trafione.  Tak rodził się rym.

 

 

 

Później urodziło się jeszcze kilka fraszek. Na tyle dużo, że w liceum postanowiłam je wyciągnąć z szuflady. Wtedy Salon Twórczości Literackiej planował wydać poezję tworzoną przez uczniów. W ogrodzie fraszek – to było zdecydowanie moje miejsce. W ten sposób, w drugiej liceum nazywano mnie poetką.

 

Później życie przygniotła proza. I mniej już pojawiało się twórczości. Ale zawsze gdzieś w tle grała swoista poezja śpiewana. Coraz częściej wiersze na zamówienie. Poezja personalizowana – można to tak nazwać? Niegórnolotne zapiski, ale coś co sprawiało radość mi oraz moim bliskim. Pojawił się ktoś, kto podjął się próby ilustracji – być może do kolejnego tomiku. To jej grafiki widzicie w dzisiejszym poście – niezwykle zdolna, chociaż wciąż poszukująca  Elżbieta Chwistek. 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *