Myśli przerwane #6


Poezja PANY! / wtorek, 7 maja, 2019

Wstyd się przyznać, ale następne zdanie nie jest tylko metaforą. Trzeba odkurzyć komputer. Powoli, w swoim tempie wracam do tematu pozostawiania tutaj swoich myśli, poważnych i tych błahych. Tych ogólnikowych i bardzo osobistych. Tych zabawnych i nie tylko. Z czasem pewnie przyjdzie moment, że pojawią się też myśli trochę bardziej smutne. Bo te też są częścią życia.

Życie pisze różne scenariusze. Czasem potrzeba też wielkiego smutku. Zwykle jednak następnego dnia wychodzi słońce. W ten sposób rodzą się emocje. Emocje, które rozpływają się w nas i zalatują goryczą. Są też emocje dobre, które smakują tym prawdziwym latem, nie tym deszczowym. Wszystkie najczęściej wywołane są przez słowa. Dlatego kolejna porcja dialogów obudowana kontekstem życia w moim towarzystwie. Oraz kontekstem mojego życia w towarzystwie bliskich mi osób.

***
Rozmowa z mężem, który udaje, że jest zajęty jakimiś czynnościami życiowymi.
K: Rozmawiam z Tobą, to chyba mógłbyś na mnie popatrzeć?
M: Właśnie próbuję to przeżyć.

***
M: Skarbie, co ja bym musiał zrobić, żebyś Ty mnie zostawiła?
K: Ty? Już nic.

***
Rodzinna sytuacja. Idziemy po klatce schodowej, mąż, dziecko i ja – w mocno zaawansowanej ciąży.
K: Dobrze, że chociaż tata może z Tobą pobiegać.
-Wiedząc o mojej systematyczności i zamiłowaniu do uprawiania sportu:
M: Z Tobą, to dziecko miałoby tylko mózg.

***
Rodzinne spotkanie w kawiarni. Sprawdzamy dziadka (czyli mojego tatę), czy pamięta, kiedy urodziły się wnuki. Powiedzmy, że nawet mu to poszło.
K: No dobra, to kiedy ja się urodziłam?
T: Proste – Ty jesteś dziecko wojny – 13 grudnia.
K: A Iwona, Arek i Mieszko?
Podając rok urodzenia, delikatnie się pomylił.
T: A Ty wiesz, w którym roku spadła bomba na Hiroszimę?
K: yyyy. No II wojna światowa…
T: Widzisz, widzisz. W 1945 – odparł z dumą.
M: Zaraz, zaraz. To pamiętasz Hiroszimę, a nie pamiętasz, kiedy urodziły się Twoje dzieci? – ruga go rodzicielka.
T: No wszystkich kataklizmów nie jestem w stanie zapamiętać.    

***
Rozmowa dziadka z telemarketerką. Przykro mi, ale trzeba powiedzieć szczerze- dziadek nie lubi tego zawodu. I tego, że go nagrywają.
Telemarketerka: Dzień Dobry. Usługi… Czy zgodzi się Pan porozmawiać? Dziadek: (nie umiejąc odmówić): Dobrze.
T: Dodam tylko, że rozmowa jest nagrywana.
D: Nagrywana? To ja Panią uprzejmie uprzedzam, że rozmowa jest podsłuchiwana.
T: Podsłuchiwana? Ale jak to?
D: Nie wiem. Na pewno znajdzie się jakiś Anonimowy Dobroczyńca Ludzkości.   

***
Historia numerów telefonicznych moich rodziców jest dość zawiła. Generalnie zawsze jak telemarketerzy szukają mamy dzwonią do taty i na odwrót. Tego pięknego dnia było podobnie. Ktoś próbował skontaktować się z moją mamą. W tym celu kilka razy dzwonił do mojego taty. On kulturalnie i cierpliwie odsyłał pod właściwy numer. W końcu stwierdził, że przyjmie to na klatę.
Tele: Dzień dobry, czy ja rozmawiam z panią Joanną?
Tata: Tak, przy telefonie.
Zmieszana telemarketerka: Na pewno z Panią Joanną? Słyszę męski głos.
T: Aaaaaa, bo ja taki transik jestem.
Chyba nie muszę dodawać, że już nikt do mamy nie dzwonił. Przypadek? Nie sądzę.  

***
W trakcie podróży samochodem.
K: Stary, mogę Cię o coś zapytać?
M: Tak, tylko sobie radio podgłoszę.

PS. Jak się tu nimi wszystkimi nie inspirować?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *