Wy(sz)czekany zbiór wyrazów


Poezja PANY! / poniedziałek, 26 listopada, 2018

Impulsywni żyją krócej. Muszą częściej przepraszać. Dodatkowo jeśli są wrażliwi – przeżywają intensywniej. Nie potrafią wprost dzielić się swym smutkiem. Pamiętają zdrady, które wyryły się ostrzem słowa. Mówią wolniej, nieskładnie. Zawzięcie kontemplują. Lubią podróże i rzadko zastanawiają się nad konsekwencjami. Po prostu biorą to na klatę. Korzystają z życia… Oto ja – zanim po(de)jmę decyzję.

Jestem w takim momencie życia, że trochę się zastanawiam – zacząć pisać autobiografię, czy raczej testament. W dniu dzisiejszym nic nie przeżyłam, do niczego nie dążę. Na kilka chwil postanowiłam ciasno zasiąść w swoim umyśle. I na ten moment jest mi dobrze. Unikam nadto racjonalnych wyjaśnień. Nie tłumaczę swojego istnienia. Staram się je wypełniać. Po trosze każdy jest schizofrenikiem. Jesteśmy wypadkową sumień i aplauzów. Próbujemy pokazać, że metafory niosą tezę zmartwychwstania. Są wielowykładalne. Mówimy i przeczymy sobie. Każdy jest studnią. Na dnie znajduje się znaczenie. Dość jesteśmy rozpoznawalni. Doskwiera nam chroniczny brak serotoniny.

Ileż to oczekiwań nie trzeba spełniać. Czytywać klasyków i pyskować w wielkim stylu. Ot, co! Hegemonia zarozumiałości. Marzy nam się niepojętą zagłada słowa. A tu jednak niedowład poczynania. Napiętnowani mianem ziemskiej miłości. Pożądanie. Pragnienie. Huragan. Czymże jest przecinek? Pewnym rozwiązaniem. Momentem na oddech.

Do Ciebie

Szanuję tych, którzy starają się zrozumieć tę warstwę poczucia humoru. Bez opowiadania wyniosłych historii. Rwaną ze strzępów ironii i przeżytych momentów. Miło jest wpaść w strumień podświadomości. Przeżywszy metatezę osobowości macham do życia. Ja z krainy pisz(cz)ących

W zawirowaniu całego mojego świata, który sprowadza się do marności – pisanie jest chwilą wytchnienia. Prośbą o małe zatrzymanie, może refleksję. Chociażby ku samej refleksji. Kiedy tworzę tekst od siebie, dla Ciebie – być może po to, by się podobał – uwalniam swoje myśli. Bez tego krążą bez ładu. Do końca już swych dni będę się chylić. Szukaj mnie po stronie zachodu słońca.

Powoli pozbywam się uczucia strachu zbudowanego przez lata nauki. Jak pisać? Jak żyć? Stagnacja uświadomiła mi, że zapomniałam o kilku swoich marzeniach. Ja opowiadam życie fraszką. Znów podziękowanie. Mam nadzieję, że szlaki naszych dróg jeszcze kiedyś się przetną. I nie chodzi mi o przelotne spotkania. Jest opcja, że coś się święci.
Czekacie?

Grafomania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *